4. (KaiSoo)

0 Comments
Związek: KaiSoo
Gatunek: opowiadanie miłosne
Typ: Yaoi


Wprowadzenie:
Zapisałem się na lekcję tańca. Hmm, nie wiem czy to był dobry pomysł. Jeszcze tydzień temu miałem do tego chęci, ale teraz już nie. Najgorsze jest to, że te lekcje są prywatne. Ja i nauczyciel, sam na sam. Będzie widział, mój każdy ruch, każdy błąd. Mam nadzieję, że przynajmniej mnie czegoś nauczy. 

Idzie powolnym krokiem przez chodnik. Mija multum sklepów, parków, galerii, aż w końcu trafia. Jest to klub fitness z oddzielonymi pokojami do tańca. Ubrany w obcisłe dresy oraz bluzę wszedł do środka. Widział portierkę. Zapytał się, w którą stronę może dojść do Pana Kima Jongina. Wskazuje mu pierwsze drzwi po lewej stronie od korytarza. -Dziękuję. -kiwa głową. Puka do wskazanych drzwi i ku jego zaskoczeniu z sali wyłania się bardzo młody, na oko 19/20 letni mężczyzna z ciemną karnacją i blond włosami.
-Przepraszam, ale chyba źle trafiłem. -skrępował się.
-Ależ nie! Na pewno dobrze. To Ty jesteś Do Kyungsoo? 
-Yy, tak.. to ja. -zaczerwienił się i spuścił głowę w dół.
-No to wchodź do środka. Chwilę się rozgrzejemy i zaczynamy. -rozkazał blondyn.

-Może na początku ściągnij bluzę. Będzie Ci gorąco. Wiem co mówię! -zaśmiał się Kim.
-Niech będzie. -mówiąc to, uniósł materiał z swoich bark, ukazując przy tym swój umięśniony brzuch. Kim wbił w niego wzrok jak w obiekt zainteresowania. Kyungsoo widząc to od razu ściągnął w dół swój podwinięty podkoszulek, udając, że nic się nie stało. 

-Dobra no to zaczynamy od skłonów. -zaczął 'nauczyciel'. -rób to co ja.
Najpierw skłonił się kilkokrotnie w dół do prawej nogi i lewej. Później kręcenia biodrami, po czym rozciąganie rąk. -myślę, że to koniec. -oznajmił mężczyzna. -na początku pokażę Ci mój solowy taniec, abyś wiedział, czego będę Cię uczyć, zgoda? 
D.O pokiwał głową. 

Kim zaczął swój taniec. Każdy jego ruch był tak bardzo namiętny. Od razu widać było, że to jego pasja. 
Zachwycał się nim. Piosenka brzmiała spokojnie, nieco miłośnie. Wiem, że najczęstsze słowa tej piosenki to:
Baby don't cry.
Ładna. 

Skończył tańczyć. Kyungsoo zaczął bić brawa z podziwu.
-Świetny! Myślisz, że zdołam się go nauczyć? -dopytywał się D.O
-Jeżeli ja Cię tego będę uczył to na pewno! -uśmiechnął się słodko.
-Od czego zaczynamy? -spytał się.
Kim złapał go w talii i wskazał ruchy. 
-Co Ty robisz? -zdziwił się D.O
-Tak się szybciej nauczysz. -spoważniał.
Kyungsoo zaczął się cały czerwienić widząc zgrabne dłonie o wiele wyższego od niego blondyna na jego ciele. Oblał go pot zdenerwowania. Wciąż był prowadzony jak chorągiewką. W sumie uważał to za przyjemną czynność. Dzięki niej czuł, każdy ruch tego tańca.Wiedział, że wykonuje go sprawnie.

-Teraz Ty sam. O ile coś zapamiętałeś. -zachichotał tancerz.

D.O wszedł w rytm muzyki. Jego ruchy wywoływały dreszcze na skórze blondyna. Wbił w niego wzrok i spod w sumie ciemnej karnacji było widać różowe plamy na policzkach. 
-Nie mów mi, że nie jesteś tancerzem. Nie uwierzę jak zaprzeczysz. -zadziwił się.
-Niestety musisz mi uwierzyć. Nie jestem. -Kyungsoo uśmiechnął się.
-Chcę, abyś wiedział, że tańczysz naprawdę dobrze! A i lekcja się już powinna zakończyć także.. -zaciął się Kim.
-Także, co..? -zapytał się D.O dobrze wiedząc o co chodzi mężczyźnie.
Kim podszedł do niższego i złapał za ręce. Popatrzył na niego czule i się uśmiechnął.
-dobry chłopak.
Zrobiło się nieco krępująco. 
D.O postanowił pogłaskać blondyna po włosach, jak też wyciągnął rękę. Już był prawie przy osiągnięciu celu, gdy ten złapał go po raz kolejny za dłoń.
-Nie teraz. Wszystko widać zza tych drzwi. Jak ktoś nas przyłapie na czymkolwiek to po mnie.
Kyungsoo spłoszył się. -A-a wybacz.. -dał głowę w dół. 
Ten tylko uroczo się do niego uśmiechnął.
-No to do zobaczenia w następny tydzień. -pożegnał się i już chciał otwierać drzwi..
-Cz-czekaj chwilkę. Mów do mnie Kai. 
-Dobrze, Kai. -popatrzył się na niego. -coś jeszcze?
-Nie zapomnij napisać do mnie wieczorem smsa. -podał mu numer telefonu. Uśmiechnął się i wyszedł.

O matko. Mam jego numer! -ucieszył się D.O. Również wziął swoje rzeczy i wyszedł. 
-Do widzenia! -pożegnał się z panią portierką. Ta tylko skinęła głową.
Kyungsoo zgłodniał. Pomyślał, że pójdzie coś zjeść. Wychodząc z budynku natchnął się jeszcze na Kaia. Od razu do nie poleciał. 
-Kai! -krzyknął.
Ten w szybkim tempie odwrócił się. Ujrzał drobną posturę, którą jest D.O. Nieco zdziwił się, ale podszedł bliżej.
-Tak? -zapytał się bardzo spokojnie. 
-Może poszedłbyś coś ze mną zjeść? Tak sobie, pomyślałem.. -skrępował się.
-Nie no, pewnie! Mi pasuje. -uśmiechnął się. -to może u mnie w domu? Akurat byłem na zakupach i kupiłem dużo produktów. Wiesz, nie chcę aby się zmarnowały.
-Niech będzie, ale ja gotuję! -zachichotał Kyungsoo. -nie chcę się chwalić, ale ponoć gotuję więcej niż dobrze.
-Haha, no to w drogę! Myślę, że będzie najlepiej gdy pojedziemy metro. -zaproponował Kai.
Ten przytaknął.

*15 minut drogi metrem* 
-Ej,a tak właściwie to ile Ty masz lat? -zaciekawił się D.O
-19. Niedługo 20. -odpowiedział. -a Ty?
-Równe 20. -również odpowiedział.
-Uf, a już się bałem, że wyjdę na gówniarza. -odetchnął Kai.

To już ich przystanek. Drzwi się otworzyły i wysiedli. 
-to w tę stronę. -poprowadził go w stronę domu.
-ok. -pokiwał głową D.O.

Znaleźli mieszkanie i do niego weszli.
-Rozgość się! -rozpromienił się Kai.
-To może wskażesz mi drogę do kuchni? Miałem gotować. -zaproponował Kyungsoo.
-Ah, tak! Tędy. -pokazał dłonią w stronę kuchni. -użyj czego chcesz. W szafce jest makaron, ryż i te sprawy.
-Okej. Dzięki. 

D.O wrzucił na patelnię kawałki kurczaka i ryż. Do tego pokroił suszone pomidory i wymieszał.
 Po 20 minutach danie było gotowe. 
-Skończyłem! Możemy jeść. -uśmiechnął się.
-Wreszcie! -zaśmiał się Kai. -to ja nakryję do stołu.
 
W końcu obaj zasiedli przy szklanym stole kładąc na nim miski z jedzeniem. Kai spróbował pierwszy.
-Jejku, to jest pyszne! -zachwycił się.
-Naprawdę? Dziękuję, to miło. -zarumienił się D.O.
-Musisz mi już zawsze gotować. Proszę! -zażartował.
-Z przyjemnością, tak szczerze. - uśmiechnął się.
-Ej, Do. A czym się tak w ogóle interesujesz? Oprócz tańca oczywiście. -zapytał się Kai.
-Hmm.. uwielbiam śpiewać! -odpowiedział. 
 Kai nagle wstał od stołu i podszedł do Kyungsoo. Usiadł mu na kolana, choć był wyższy od niego. Nie przejmował się tym, a jedynie zapytał:
-Zaśpiewasz mi coś? -patrzył mu w twarz.
-Aale.. nie umiem śpiewać dobrze. Jedynie coś tam nucę.. -zawstydził się.
-Ej, no weź! Dajesz. -klepną go w ramię. 
-No dobrze. -zgodził się i zaczął śpiewać piosenkę ''Don't Go ''.

 Nawet jeśli błąkam się po dziwnych miejscach, nawet jeśli się zgubię
Podążę za swoim sercem, które jest bardziej szczere niż ktokolwiek inny.
Ruchy twojego ciała cicho przyciągają moje spojrzenie, twój wzrok jest silny, ale miękki
Nie mogę ci zaprzeczyć

Jego głos był bardzo delikatny, a zarazem piękny. Wchodził w głąb serca.
Kai nie mógł zamknąć ust z podziwu. Był w ciągłym szoku.
-T-twój głos jest idealny. -mówił wciąż w szoku.
-Niee, co Ty. -nie chciał się przechwalać.
-Mógłbyś mi coś jeszcze zaśpiewać? Spróbowałbym do tego zatańczyć, ale proszę nie tutaj. Chodźmy na polane. Tam będzie o wiele bardziej klimatyczniej. Gwiazdy, ciepłe powietrze. -zaproponował. Kai nie czekając na odpowiedz wstał z kolan D.O i pociągnął za sobą. Wybiegli przez tylne drzwi. 
 (Włączcie sobie od tego momentu piosenkę ''3.6.5'' a poczujecie żal pod koniec. ;_;)
Kai zachowywał się jak małe szczęśliwe dziecko. Jego oczy świeciły. Z zadowolenia. 
-Kai, co Ci jest? -zaczął śmiać się Kyungsoo.
-To miłość! -krzyknął blondyn.
Stanął i rozprostował swoje ręce na bok jak bóg.
-D.O! Śpiewaj! -cieszył się.

Tak ten zrobił. Zaczął śpiewać piosenkę ''3.6.5''. Bardzo wesołą.

Śmiali się i przytulali. Kai zachowywał się naprawdę bardzo dziecinnie. Krzyczał ze szczęścia.
-Dziękuję Ci Panie Boże, za ten miły dar pod koniec mojego życia! Dziękuję! -krzyczał w powietrze z wymalowanym uśmiechem i łzami na twarzy.
D.O nie mógł zrozumieć o co mu w tej chwili chodziło. -Kai? O czym Ty mówisz? 
-Jestem chory. -wciąż się cieszył. -to moje ostatnie chwile. Dziękuję, że przy mnie jesteś!
-Nie żartuj sobie.. żartujesz? -pobladł. 
-Nie! Przestań się smucić, ciesz się! -skakał w powietrzu.
D.O patrzył na niego jak wryty. Stał i nic nie widział. Łzy ciekły po jego całej twarzy, zasłaniając cały widok. Nie wydawał dźwięków, a jego mimika twarzy wciąż była taka sama. 
Kai się cieszył,  a On stał wryty.






You may also like

Brak komentarzy: