14. 'Please stop, it hurts..

2 Comments

Związek: Tao & Sehun
Gatunek: opowiadanie miłosne.
Typ: Yaoi
Czesc: 1

-Kochanie.. -zamruczał mu do ucha. Obserwował jego śpiące, odkryte ciało. Leżał odwrócony w drugą stronę, więc Sehun przypatrywał się profilowi jego twarzy. -kochanie wstawaj, kazałeś mi Cię obudzić. -pocałował go czule w ramię. Gładził jego ciało, na którym znajdował się tylko luźny podkoszulek. Tao zaspany otworzył jedno oko. Przez chwilkę nie wiedział co się dzieje. Odwrócił się delikatnie do Sehuna i uśmiechnął. Promienie słońca opadały na całą jego twarz, robiąc błysk w jego tęczówkach.
-To już ta godzina? -spytał zaspany.
-tak księżniczko. Spałeś tak długo, jeszcze Ci mało? -zaśmiał się gładząc przy tym policzek Tao.
-nom -naburmuszył się.
-sam kazałeś mi Cię obudzić, Tao! -zaśmiał się jeszcze głośniej.
-wiem. -położył dłoń na rękę Sehuna, która aktualnie znajdowała się na klacie Zitao. -pojedziesz ze mną? -spytał cieniutkim głosem.
-wiesz, że nie mogę. To twoja rodzina, zaprosili Ciebie. -uśmiechnął się promiennie.
-ale oni się zgodzą żebyś pojechał ze mną! -usiadł na łóżku.
-Tao, kochanie. A czy oni wiedzą, że jesteś w związku z chłopakiem? Bo chyba nie. -spytał sarkazmem.
-aaa.. no racja.. ale ja będę za Tobą tęsknić. -zasmucił się.
-to tylko kilka dni! będą do Ciebie dzwonił, kiedy tylko będziesz chciał. Ty też możesz do mnie dzwonić. -zaproponował Sehun.
-mam lepszy pomysł. Tylko mi nie przerywaj. -pogroził palcem. -polecisz ze mną, znajdziemy jakiś bliski hotel przy domu moich rodziców i będziemy się ciągle spotykać! Jeju, nawet w nocy wyjdę przez okno i pójdę do Ciebie. To super pomysł!! ♡ ♡ -Tao się rozpromienił.
-jejku, Taoś. Jak Ty we wszystkim musisz kombinować, haha. Ale w sumie mogę, bylebyś nie czuł się samotny. -Sehun odwzajemnił uśmiech.
-kocham Cię Oh ♡ -pocałował go w policzek.
-ja Ciebie również. musnął go w wargi.

Lotnisko, godzina 11:23:
-Tao! Chodź tu już. Nie kupię Ci tego miśka, zwariowałeś? W domu masz takich pełno! -pociągnął go za nadgarstek.
-ale to taka super panda. Proszę! -zasmucił się.
-ile razy będziesz mnie jeszcze przekupywał, nazywając miśki ''super miś''? -popatrzył na niego znad okularów przeciwsłonecznych.
-czyli mi nie kupisz? -zrobił smutnę minę zbitego psa.
Sehun prychnął.
-ile kosztuje? -spytał zirytowany.
-jeeej! wiedziałem, że mi go kupisz, xiexie! -uradował się.
Sehun pociągnął Tao za rękę.
-teraz już chodźmy bo się spóźnimy! -ścisnąl jego dłoń mocniej.
-Ok, Sehun, to ten! -wskazał na wielki biały samolot znajdujący się przed czerwoną barierką. -a gdzie możemy kupić bilet?
-spokojnie. Już je mam, muszę tylko odebrać druk. Chodźmy już tam. -złączyli swoje dłonie i weszli do samolotu.
--
-zajmij miejsce na tyłach skarbie. Ja muszę jeszcze odebrać ten druk, ok? -Sehun poklepał Tao po plecach.
-oki, oki. -Tao zniknął za fotelami.
(...)
-jestem. -Oh wrócił.
-Oppa? -Tao spojrzał na Sehuna, który kochał być tak nazywany przez swojego chłopaka. Czuł się wtedy naprawdę bardzo ważny. Automatycznie się uśmiechnął.
-tak aniołku? -usiadł na fotelu obok niego.
-a co jeśli nie znajdziemy hotelu i będziesz daleko ode mnie? -posmutniał.
-na pewno nie, zresztą to tylko hotel! Zawsze mogę do Ciebie podjeżdżać autobusem i w nocy wchodzić przez okno, jak to Ty wymyśliłeś. -położył dłoń na jego udzie.
-masz rację. -ułożył swoją głowę na ramieniu Sehuna i zasnął. Oh uśmiechnął się na ten widok i nie zmieniając pozycji włożył słuchawki do uszu i tak minęła im podróż.
-Taoś, budź się, lądujemy za 15 minut. -lekko go uderzył w ramię.
-ja nie śpie, nie śpie! -szybko się podniósł.
-ahaha, nie wcale, spałeś tylko przez całą podróż! -roześmiał się.
-no dobra, nie ważne.. -zawstydził się. -nie jesteś zły? -spojrzał w oczy Sehuna.
-a czy ja byłem kiedykolwiek na Ciebie zły? Bo nie wydaje mi się. -ogarnął włosy z jego czoła i go w nie pocałował.
--
Stoją na airporcie: (zapomniałam tego słowa po polsku, przepraszam XD)

-to gdzie mam Cię odprowadzić? -spytał Sehun patrząc opiekuńczo na swojego chłopaka.
-wydaje mi się, że trafię. -uśmiechnął się.
-ahaha, ale yehet. Tao, nie wydaje mi się. Zresztą i tak nie zostawię Cię samego, zwariowałeś? -puknął go w głowę. -podaj mi dokładną nazwę zamieszkania.
-tutaj masz napsiane. -wyciągnął swój telefon w stronę Sehuna.
-ok, dziękuję. To chodźmy sprawdzić autobusy.
--
-mamy za 2 minuty, ale traf! -Sehun uradował się.
-jupi! -Tao zrobił 'kawaii' minkę, specjalnie, wiedząc, że Sehun uwielbiam gdy ją robi. Oh widząc ją zarumienił się i spuścił wzrok.
-to chyba nasz autobus. Masz swój plecak? -spytał.
Tao skinął głową.
-wchodź. -poklepał go po plecach. -widzę tylko jedno siedzenie wolne, so usiądź mi na kolanach (⌒‿⌒)
-okejka. -Tao wspiął się na lekki schodek i usiadł na miejscu wskazanym przez swojego chłopaka.
Jakoś nikt nie zwracał na tę sytucję wiekszęj uwagi. Dla chin to było normalne, jedynie w Korei większość ludzi dziwnie się gapiła i obrażała między sobą.
20 minut po:
-wysiadamy. -Sehun i Tao wyszli z autobusu. -który to Twój dom? Widzisz go gdzieś tutaj?
-widzę, widzę!! ale co z Tobą?! Sehun! -naburmuszył się. -chcesz mnie zostawić?!
-nie kochanie, nie chcę! po prostu chce wiedziec, gdzie mieszkasz.
-tak sobie pomyślałem, że może jednak poznam Cię moim rodzicom.. wolę mieć to już za sobą niż ciągle ukrywać moją miłość. Jeśli mnie kochają to powinni to zrozumieć.
-myślisz? nie chcę żebyś miał przeze mnie kłopoty kochanie. -objął Tao od tyłu w pasie.
-nawet gdyby.. to wtedy po prostu pojedziemy do jakiegoś hotelu i później pozwiedzamy miasto. Nie możemy zmarnować tego wyjazdu. -przytrzymał dłonie Sehuna będące na jego brzuchu.
-na pewno jest gotowy? -spytał Oh.
-Na pewno. -cmoknął go w policzek.
--
Dingdong.
Po mieszkaniu rozległ się głośny dzwonek. Na zewnątrz słychać było jak ktoś biegnie w stronę drzwi.
-Tao! -otworzyła niska starsza, ale zadbana kobieta. -to Twój kolega? -od razu spojrzała na Sehuna stojącego za nim.
-Mamo.. a nie będziesz zła? -Zitao spojrzał ze strachem na na kobietę.
-wydaje mi się, że nie, ale powiedz czemu mam być zła? -spytała rozpromieniona.
-bo.. to jest Sehun. Spokojnie rozumie chiński..
Kobieta przywitała się z nim uprzejmie.
-I co dalej Zitao? Za Twojego kolegę mam być zła? Przecież ja lubię gości! -zaczęła się śmiać.
-ale.. on jest kimś więcej niż tylko moim kolegą.. -spojrzał na Sehuna.
Kobieta zamilkła. Patrzyła na nich z bardzo zaskoczoną miną. Gdy nagle spróbowała rozluźnić napiecię krzycząc:
-no to dobrze! cieszę się, że znalazłeś sobie kogoś! wchodźcie do środka, bo stygnie obiad. -mama Tao okazała się być bardzo wyrozumiała. Nie przeszkadzał jej homoseksualny związek jej własnego syna.
-Tato! -chińczyk pobiegł do swojego ojca i go uścisnął.
-witaj Zitao, jak długo się nie widzieliśmy. -uśmiechnął się. -a kto to? -wskazał dłonią na Sehuna.
-jestem jego chłopakiem.. -Sehun wbił wzrok w podłogę, Tao zresztą to samo.
-mi się to bardzo podoba! -wbiegła mama Zitao po usłyszeniu wyznania. Widać było, że chciała pokazać mężu, że jej to nie przeszkadza i żeby nie robił im wyrzutów.
-chłopak..? okej, przynajmniej nie będziemy musieli opiekować się Twoim dzieckiem. -zażartował ojciec Tao czarnym humorem..
-ahahaha, yehet. -Sehun rozluźnił atmosfere.

CIAG DALSZY NASTAPI.





You may also like

2 komentarze:

  1. kaisoo Proszę? Opowiadanie jest bd fajne:D♥Powodzenia i Weny♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń