5. (BaekYeol)

2 Comments
Związek: Baekhyun & Chanyeol
Gatunek: opowiadanie miłosne, dramat.
Typ: Yaoi
 

-Baekhyun? Boli mnie głowa.. -powiedział.
-Przecież mówiłem żebyś leżał w łóżku! Wracaj do niego. Muszę dać Ci lekarstwa. -oburzył się Byun.
-Nie co Ty, wezmę je sam. Nie chcę, abyś się przemęczał. -mówiąc to zrobił wielkie, słodkie oczy i złapał za rękę Baekhyuna.
-Nie tym razem! -zaśmiał się. -kładź się. Muszę Cię mieć teraz na oku. Tylko Ty potrafisz przeziębić się w lecie. 
-Przepraszam. -przybrał smutną minkę.
Baekhyun pochylił się i przybliżył mu do ust łyżeczkę z syropem. Chanyeol w bardzo szybkim tempie go wypił i złożył delikatny pocałunek w jego usta.
-Debilu, zarazisz mnie! I wtedy kto będzie się nami opiekował? -zażartował Byun.
-Eej.. a co z tymi wynikami? -nagle zmienił swój ton.
-Ojej, nie! Kochanie, teraz o nich nie myśl. Na pewno nie masz żadnego nowotworu, to tylko przypuszczenia. -pocieszył go Baekhyun.
-Jesteś pewny? -upewnił się Park.
-Na sto procent. -pocałował go w czoło. -a teraz się zdrzemnij. Ja pójdę kupić coś do jedzenia. Jeżeli będziesz się źle czuł to od razu do mnie pingnij, dobrze? 
-Dobrze. Kocham Cię. -odpowiedział Chanyeol.
Ten tylko się uśmiechnął i wyszedł. 

Chanyeol, podczas samotności w domu, tylko kaszlał. Strasznie bolały go płuca. Bywało, że kaszlał krwią. Miał bardzo mocne zapalenie płuc, na dodatek wykryto u niego coś okropnego. Najbardziej przejmował się tym Baekhyun. Udawał, ze wszystko będzie dobrze, ale tak nie było. Lekarz na razie kazał go trzymać w domu pod opieką, a dopiero później, gdy będzie gorzej w szpitalu. To był naprawdę smutny widok. Biedny, samotnie leżący w łóżku, potajemnie cierpiąc, udając że wszystko jest ok. Z Byunem też nie za dobrze. Ciągle dręczą go słowa lekarza. Dręczy go to, że go boli. Dręczy go również to, że może dojść do najgorszego. 

 Baekhyun wraca do domu i widzi mocno kaszlącego Chanyeola.
-Chanyeol! -rzuca reklamówkami nie zważając na zakupione produkty w szklanych słoikach.
Od razu biegnie po tabletki i podaje je choremu. Następnie bierze telefon i wpisuje numer na pogotowie.
-Nie, stój, proszę nie dzwoń! -Park próbuje krzyczeć, ale nie udaje mu się. Jego gardło i płuca zbyt bardzo cierpią, wręcz krwawią. Byun nie słucha go. Chwilę rozmawia z odbiorcom i wkłada telefon do spodni.
-Chanyeol, wszystko będzie dobrze. Obiecuję. -mówi zdenerwowanie.
Chanyeol jedynie kręci głową, wyraźnie chcąc coś powiedzieć, wymusić. Ale nie daje rady. Jego niski głos, staje się nieobecny. Do tej pory mocny, wymiękł.

Karetka przyjechała. Zabrała Chanyeola.
Dopiero teraz poczuł wielki żal i pustkę. Widział jak biorą jego kochanka. Od razu wziął swój samochód  i pojechał za nimi. Przed oczami miał wyraz twarzy Chanyeola, którym patrzył na Byuna. Był smutny, bardzo smutny. Nie płakał, ale miał zamiar. Ręką trzymał na gardle. Zbyt bardzo go piekło.
Dojechał do szpitala zaraz po karetce. Widział, że gdzieś go brali. Nie chciał, aby go dotykali. Tylko on miał do tego prawo. Ale niestety musiał to zrobić. Musiał po nią zadzwonić, inaczej zaliczył by śmierć swojego chłopaka. Pobiegł szybko po schodach w szpitalu do pokoju, w którym siedziały pielęgniarki.
Bez pukania wszedł do środka jak opętany. Był cały zdyszany.
-Nie wiedzą panie, do którego pokoju odwieźli teraz wysokiego bruneta? Proszę, to dla mnie bardzo ważne! -błagał zdenerwowany Baekhyun. -proszę!
-Hmm, nic nam o tym nie wiadomo. Nawet nie wiem czy mogę Ci udzielić tej informacji. -oświadczyła. -ale pójdę zapytać się pana, który kierował karetką. Lecz jeśli nie zgodzi się, abyś wszedł do środka, to po prostu będziesz musiał to zaakceptować.
Pielęgniarka zniknęła w korytarzu. Zza szklanych drzwi było widać, że z kimś rozmawia. Nagle kończy rozmowę i kieruje się ku Byuna.
-Niestety na dzień dzisiejszy nie może go Pan odwiedzić. Jest z nim bardzo źle. Poza tym prawo do tego mają tylko osoby z rodziny chorego. -odpowiedziała niemiłym tonem starsza kobieta.
-Ale ja muszę! On jest dla mnie bliski! Nawet bardzo! Proszę.. proszę mi chociaż powiedzieć, gdzie leży, błagam! -wciąż próbował wyciągnąć tę informację.
-A kim Ty w ogóle jesteś? Bratem czy jego przyjacielem? Nie wiem czy mogę Ci tak po prostu podać tę salę! Jeszcze wejdziesz do niej i wszystko zepsujesz. Wylecę przez Ciebie z pracy! -zezłościła się.
-Jestem.. jestem dla niego kimś więcej! -odpowiedział ze łzami w oczach Baekhyun.
-Tak, na pewno! Najpierw musisz mieć trochę poukładane w głowie, aby się ze mną wykłócać! -nie dowierzała.
-Nie wierzy mi pani?! To mój chłopak. Chodzimy i mieszkamy razem już od ponad dwóch lat.. -trochę głupio mu było to oznajmić, dlatego dał głowę w dół. Ale wiedział, że musiał to powiedzieć.
-Że co...? -kobieta stała jak wryta patrząc na niego jak na dziwaka.
-Nie będę tego ukrywał. Może mnie pani uważać za dziwaka, geja, cokolwiek. Ale nie będę ukrywał się z uczuciami do niego! Muszę znać tę salę! Proszę, no! Błagam... -oparł się o ścianę próbując złapać oddech z nerwów.
-Sala 12 po prawej. -powiedziała kobieta, wyraźnie przytłoczona jego wyznaniem.

Byun nie dziękując, wybiegł z sali z hukiem. Od razu znalazł się pod drzwiami pokoju z Parkiem.
Jego ręce trzęsły się z nerwów. Bał się również, że jak lekarz go zobaczy to wywali i nie pozwoli zostać u jego kochanka.
Przekręcił cicho klamkę i wszedł.
Zobaczył śpiącego Chanyeola na białym szpitalnym łóżku. Był przypięty do kroplówki.
Baekhyun widząc to rozpłakał się. Podszedł do jego łóżka i usiadł na krześle przy nim. Złapał go za większą o wiele od niego dłoń i ścisnął. -Chanyeol.... -mówił cicho przez płacz. -przepraszam..-nie mógł opanować swojego głosu. Z powodu, iż płakał, jego głos był nienaturalny. Wciąż trzymając go za rękę, położył głowę na skraju jego łóżka i leżał tak, aż do pory, gdy lekarz nie wszedł na salę.
-Kim pan jest?! Proszę stąd wyjść! -zabrzmiał bardzo groźnie, doktor o ciemnej karnacji.

CIĄG DALSZY NASTĄPI






You may also like

2 komentarze: